Znakomity piernik. Najprawdziwszy jaki można sobie wyobrazić. Struktura ciasta jest własnie taka jaka powinna być, czyli "piernikowa". Zwracam na to uwagę bo często piernikiem nazywamy ciasto które w zasadzie ma strukturę "babki" czy czegoś w rodzaju " biszkoptu", a dzięki dodatkom w postaci przypraw, pachnie piernikiem. Pomijając fakt, że tymi też potrafię się zachwycić to ten jest mistrzowski sam w sobie ;) Ciasto jest bardzo aromatyczne, można je przełożyć tradycyjnie powidłami śliwkowymi i/ lub masą marcepanową, a na koniec oblać czekoladą i przyozdobić bakaliami. Pyszotka :P Najlepsze jest to, że po upieczeniu może leżeć nawet tydzień i wciąż jest pyszne jak na początku, nie ma mowy o tym żeby stało się czerstwe. Przepis krąży po internecie już od dłuższego czasu a ja zaczerpnęłam go z ulubionej stronki :) . Polecam! :)
Składniki:
- 500 g prawdziwego miodu
- ok. 1 szklanki cukru
- 250 g masła
- 1 kg mąki pszennej
- 3 jaja
- 3 łyżeczki sody oczyszczonej
- 125 ml mleka
- 0.5 łyżeczki soli
- 2 torebki przyprawy do piernika po 40 g jedna
Wykonanie:
Ciasto zagniatamy na 4-6 tygodni przed świętami ( w ostateczności może być 2 tyg. przed), a pieczemy tydzień przed.
Miód, cukier i masło podgrzewamy w rondelku aż do wrzenia, dokładnie mieszamy do całkowitego połączenia i rozpuszczenia się poszczególnych składników. Studzimy.
Do tak wystudzonej masy dodajemy resztę składników czyli przesianą mąkę, sodę rozpuszczoną w mleku, jaja, sól i przyprawy. Ciasto dokładnie wyrabiamy, przekładamy np. do emaliowanego garnka, przykrywamy ściereczką i odstawiamy na 4- 6 tyg. do lodówki. Tak wyrobione ciasto jest luźne i lepiące ale po leżakowaniu tężeje i daje się rozwałkować bez żadnego problemu.
Na tydzień przed świętami pieczemy ciasto.
Ciasto dzielimy na 3 równe części. Każdą rozwałkowujemy na ok. pół cm i pieczemy w dużej blaszce przez ok. 15 min w 170 stopniach. Gdy ciasto jest lekko zrumienione i wyrośnięte wyciągamy z piekarnika.
Mój od razu był miękki (i pachnący nieziemsko!) po upieczeniu, chociaż słyszałam, że niektórym osobom wychodzi twardy i musi zmięknąć. Być może to zależy od czasu pieczenia.
Piernik możemy przekładać po upieczeniu lub 2-3 dni później przed samymi świętami.W tym celu blaty przełożyłam najpierw masą marcepanową ( możecie ją zrobić sami lub kupić) a później powidłami śliwkowymi. Następnie piernik podzieliłam na 3 mniejsze, prostokątne pierniki, przekrawając go na 3 części w poprzek. Każdy oblałam czekoladą i obsypałam bakaliami. Tak przygotowany piernik może leżeć nawet tydzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz